Był dość chłodny lutowy poranek. Nic dziwnego w końcu to zima. Wiktor Banach obudził się i zerknął na budzik. Westchnął przeciągle i wymamrotał do siebie
– już ósma. Te dni tak szybko uciekają. Zośka nie długo na studia idzie, anka? A no właśnie Anka. Westchnoł smutno.
Nie spodziewane nadejście smsa wyrwało go brutalnie z zamyślenia.
– o tej porze. Czy ludzie spać nie mogą?
Spojrzał na wyświetlacz i omało nie zturlał się z łóżka z wrarzenia. Na małym ekraniku telefonu komórkowego widniało imię Anny.
Wiktor wstał, przetarł rękoma oczy i włożył okulary. Nie mógł uwierzyć w to, że to ona doniego napisała. Postanowił usiąść i odczytać smsa. Był ciekawy, a jednocześnie tak jakby coś mu mówiło, że nie powinien tego robić.
W końcu to ona jego zostawiła. Nie mógł tego zrozumieć. Nie pojmował jak mogła wrócić do tego idioty. Myślał, że jest mądrzejsza, że na prawdę to jego kocha, że to z nim chce związa swoją przyszłość. Przecież kiedyś nawet proponował jej wspólne zamieszkanie, no i co? Nic z tego nie wyszło. Powiedziała, że musi się zastanowić, a odpowiedzi ani twierdzącej, ani też zaprzeczającej nie uzyskał do dzisiaj. No, ale może nie jest dla niej odpowiednim kandydatem?
Pewnie jestem zastary pomyślał. Ona woli młodszych bardziej w swoim wieku, albo takich jak Stanisław władczych i brutalnych osiągających zawsze swój cel. Jak to mówią po trupach, a do celu. Ech co ja plotę. To nie ona, to nie moja Ania, a w zasadzie dlaczego ja nigdy tak do niej nie mówię. Anka, Anka, Anka tylko to słyszała. Anka to, Anka tam to. Może dla tego odeszła? Może nie byłem dla niej dość dobry! Bzdura. Echh ja już całkiem zmysły postradałem. Oj Banach, banach jak tak dalej pujdzie to w pokoju bez klamek wylądujesz. Przerwał swoje rozmyślania i tym razem postanowił na prawdę przeczytac smsa.
Cześć Wiktor piszę do ciebie, bo chcę ci tylko powiedzieć, że zostawiłam dla ciebie list na biórku w twoim gabinecie. Mam prośbę, jeżeli ci jeszcze na mnie zależy, jeżeli mnie jeszcze kochasz to przeczytaj.
Był z szokowany wiadomością. Nie tego się spodziewał, a właściwie co on sobie myślał, że zostawi dla niego Stanisława tak? Myślał, że postanowi się od niego uwolnić za wszelką cenę? I to już nawet nie o niego chodziło, tylko onią.
Po krótkim rozmyślaniu wstał, wypił kawę, zjadł śniadanie, wziął szybki prysznic i udał się do stacji.
Kategorie
rozdział 1
Był dość chłodny lutowy poranek. Nic dziwnego w końcu to zima. Wiktor Banach obudził się i zerknął na budzik. Westchnął przeciągle i wymamrotał do siebie
– już ósma. Te dni tak szybko uciekają. Zośka nie długo na studia idzie, anka? A no właśnie Anka. Westchnoł smutno.
Nie spodziewane nadejście smsa wyrwało go brutalnie z zamyślenia.
– o tej porze. Czy ludzie spać nie mogą?
Spojrzał na wyświetlacz i omało nie zturlał się z łóżka z wrarzenia. Na małym ekraniku telefonu komórkowego widniało imię Anny.
8 odpowiedzi na “rozdział 1”
eeee… No początek ciekawy, czekam na więcej 🙂
Człowiek się nie zdąży rozpędzić na tych twoich rozdziałach, jak Stoch na nartach, a tu już koniec. Pier
… Dlłam …. xDDDD
wciąga wciąga ciekawe co dalej.
Mój Boże, ja się dobrze wciągnąć nie zdążyłam, a to się skończyło.
Też to samo sobie pomyślałam. Już, już się wciągnęłam i koniec.
prawo jazdy certyfikowane i zarejestrowane w bazie wybranej przez Ciebie gminy w ciągu zaledwie kilku dni, bez konieczności zdawania części praktycznej lub
teoretycznej egzaminów
https://kupprawojazdyprzezinternet-t.com/
Cumpărați un permis de conducere, autentificat și înregistrat în baza de date a municipiului la alegere, fără a fi nevoie să promovați partea practică sau teoretică a examenelor în doar câteva zile
https://cumparapermisuldeconducereonline-e.com/
koop authenti en rijbewijs geregistreerd in de database en gemeente van uw keuze zonder dat u binnen enkele dagen het praktijk- of theoriegedeelte van de examens hoeft af te leggers
https://rijbewijsonline-kopen.com